wtorek, 10 lutego 2015

Jak zacząć jeść to, czego nie lubisz

jak zacząć jeść to, czego nie lubięNawet nie wiesz ile razy słyszałam tekst: "Nie zjem tego, nie lubię". Dzięki dalszemu dopytywaniu, można się dowiedzieć że osoba ta albo nigdy nie jadła danego produktu albo jadła raz jakieś 10 lat temu i jej nie smakowało. W tym momencie zawsze opadają mi ręce. Jeszcze pół biedy jeśli taka osoba nie lubi np. marchewki, ale wszystkie inne warzywa wcina z przyjemnością. Wtedy - ok, nie ma problemu. Gorzej jeśli oprócz marchewki szerokim łukiem omija też pomidory, ogórki, sałatę, dynię, paprykę, cukinię i wszystko inne co nazywane jest warzywem (lepiej w takim wypadku przemilczeć fakt, że jej ukochany arbuz to też warzywo...). Wtedy już jest problem i to poważny. 

Oglądałam jakiś czas temu jeden z programów o wychowywaniu niegrzecznych dzieci z pomocą niani z nadludzkimi zdolnościami (nie pytaj dlaczego to oglądałam, sama przecież jeszcze nie dorobiłam się nieletnich mieszkańców mojego domu). Było tam dziecko które żywiło się WYŁĄCZNIE frytkami i ketchupem. No dobrze, coś tam jeszcze piło, ale z jedzenie nie było nic więcej. Wydaje Ci się to szokujące? Że niby jak można tak żywić dziecko? Jak widać można....
Jednak nie powinno się tak robić, ani w stosunku do dzieci, ani dorosłych. Każdy z nas potrzebuje zbilansowanej diety, zawierające warzywa, owoce, przetwory mleczne, mięso, ryby i produkty zbożowe. Jeśli przez dłuższy czas będziemy się odżywiać produktami tylko z jednej z tych grup, nasz organizm w pewnym momencie powie STOP. Zaczną szwankować nerki, mózg, żołądek i co tam jeszcze będzie po drodze.

Nie martw się, jeśli nie lubisz tylko niektórych produktów, o ile zastępujesz je innymi o podobnych właściwościach dla organizmu. Jeśli jednak od lat nie miałeś w ustach warzyw czy  nabiału, koniecznie czytaj dalej. Spróbuję Cię przekonać, że da się to zmienić. 

warzywaTo, że coś lubimy to wbrew pozorom nie jest nasz wybór, to kwestia przyzwyczajenia. Jeśli Twoja mama zawsze gotuję pomidorową na koncentracie pomidorowym, a Ty od kilkudziesięciu lat jesz tą zupę ze smakiem, możesz nie polubić smaku takiej samej potrawy, ale gotowanej na świeżych pomidorach. Nie oznacz to że ta druga zupa jest gorsza, po prostu jest inna niż ta do której jesteś przyzwyczajony. Zastanów się, czy spotkała Cię kiedyś taka sytuacja? Twoje ulubione danie przyrządzone przez kogoś innego niż zazwyczaj Ci nie smakowało? Gwarantuję Ci, że gdybyś całe życie jadł na obiad pomidorową ze świeżych pomidorów, ta ze słoiczka byłaby niejadalna.

Tak samo jest z każdym pojedynczym produktem spożywczym. Niemowlaki od urodzenia karmione są słodkim mlekiem. Nie znają innego smaku. Dopiero rodzice, po pewnym czasie zaczynają wprowadzać do jego diety kolejne smaki. Niestety często nieumiejętnie. Po co np. dosalać przygotowywane dla maluszka papki? Żeby były smaczne? Skoro dziecko zna tylko słodki smak, to czemu słodka, rozgotowana marchewka ma mu nie smakować? Jego mamie, owszem, może wydawać się niesmaczna, ale dziecko na pewno zje z przyjemnością. A jeśli damy mu rosół z pietruszki, selera i piersi z kurczaka? To przecież nie jest już słodkie. I właśnie w tym momencie wielu rodziców popełnia błąd. To, że dziecku jakaś potrawa czy produkt nie smakuję za pierwszym razem, nie oznacza, że nie będzie jej lubił przez całe życie. Dlaczego o tym mówię? Bo chcę Ci uzmysłowić, że polubienie nowych produktów spożywczych nie jest wcale tak trudne jak Ci się wydaje. Jesteś jak to małe dziecko, które musi się nauczyć, że coś lubi. Ty masz o tyle lepiej, że sam decydujesz co jesz! Biedne dziecko nie ma takiego luksusu.


A więc, co zrobić? 


1. Żeby coś polubić musisz tego spróbować wielokrotnie.

kalendarz
Nie raz czy dwa, nawet nie 5 razy. Według badań naukowych przeciętnie człowiek potrzebuje 7 prób aby polubić coś, czego wcześniej nie był w stanie jeść. Możesz próbować jedzenia w różnej formie, np. pestki dyni które są świetnym źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych, możesz kupić łuskane albo w skorupach, możesz sama je uprażyć po wydrążeniu z dyni, możesz jeść je jako przekąskę albo dodać do surówki czy zupy. Tak samo powinieneś robić z każdym innym produktem spożywczym który próbujesz wprowadzić do swojej diety.

Inne badania mówią, że aby wyrobić w sobie nawyk, należy daną czynność powtarzać codziennie przez 21 dni. Jeśli np. chcesz wypijać szklankę wody codziennie rano, przez 3 tygodnie musisz o tym pamiętać i pilnować się, żeby to robić. Ale po tym okresie wejdzie Ci to w krew. Codziennie rano, podświadomie, tak samo jak sprawdzasz odruchowo która jest godzina po przebudzeniu, tak samo odruchowo jak tylko wstaniesz z łóżka pójdziesz do kuchni i wypijesz wodę. Nie będziesz o tym myśleć, po prostu stanie się to naturalne.

Równie dobrym sposobem jest poproszenie o pomoc bliskiej Ci osoby. Weźmy np. marchewkę. Możesz poprosić mamę, męża/żonę czy kto tam ma możliwość gotowania dla Ciebie, żeby przemycał do potraw to warzywo nie mówiąc Ci o tym. Może oczywiście zrobić zupę marchewkową, ale też mniej oczywiste potrawy. Marchewkę można dorzucić do gotowanych warzyw na obiad, do surówki czy sałatki na kolację, do każdego dania z mięsem, jest ona w wielu potrawach z kuchni azjatyckiej. Na początku niech będą to niewielkie ilości, jest szansa że nawet ich nie zauważysz! Później można zwiększać jej porcję.

Sama sprawdziłam na sobie tą metodę, chociaż w moim przypadku chodziło o cebulę. Nie, że jej nie lubiłam, mogłam ją zjeść, ale w bardzo małych ilościach. Jeśli w potrawie było jej za dużo, zawsze wybierałam jej kawałeczki i zostawiałam niezjedzone. Zmieniło się to kiedy zaczęłam gotować wspólnie z moim Narzeczonym. Żeby zrozumieć jak wielkim on jest fanatykiem cebuli powiem Ci jak wygląda u niego jajecznica - 2 jajka i 4 cebule. Nie, wcale nie wyolbrzymiam. Na początku naszej znajomości wybierałam cebulę z większości dań które gotowaliśmy, zostawiałam tylko jej część. Z biegiem czasu zjadałam jej coraz więcej i więcej, a teraz nie wyobrażam sobie sosu do spaghetti bez przynajmniej 2 cebul na garnuszek. Dlaczego Ci to mówię? Bo nie zauważyłam u siebie tego procesu, do póki ktoś inny nie zwrócił mi uwagi, że w przygotowanym przeze mnie sosie pomidorowym jest więcej cebuli niż pomidorów.




2. Baw się jedzeniem 

Niszczę Ci dzieciństwo, bo mama zawsze powtarzała, żeby się nie bawić jedzeniem? Wybacz, ale to też działa. Poszukaj nowych przepisów na dania ze składnikiem którego nie jadasz. Wybierz się do sklepu i z dużo większą uwagą niż zwykle zrób zakupy. Przeczytaj składy, obejrzyj z każdej strony, dotknij, powąchaj i wybierz ten egzemplarz produktu który Ci się najbardziej podoba. Zacznij gotować i postaraj się tym cieszyć. Możesz np. włączyć ulubioną muzykę czy gotować z bliską osobą. Kiedy potrawa będzie już gotowa przygotuj ucztę. Na stole połóż świąteczny obrus, wyjmij z szafki ładne talerze, zapal świeczki na stole. I dopiero w takiej atmosferze spróbuj dania. Skoro tyle wysiłku i pracy zajęło Ci przygotowanie tego wszystkiego, to teraz miałabyś to wyrzuć do kosza?

ładna zastawa stołowa

Możesz też spróbować jedzenia w innym miejscu niż dom. W restauracji zamówić potrawę która zawiera nielubiany przez Ciebie składnik. Możesz zorganizować piknik w ogródku czy parku, zjeść na plaży czy dachu wieżowca. Najlepiej w miłym towarzystwie, żebyś cały czas czuł się komfortowo i miał obok kogoś kto Cię wspiera.





3. Uśmiechaj się

Co to ma do jedzenia? Już tłumaczę. Nasz mózg, chociaż jest jednym z najlepiej wykształconych i najbardziej skomplikowanych organów w naszym ciele, bardzo łatwo jest go oszukać. Wystarczy, że się uśmiechniesz, nawet jeśli będzie to sztucznie i całkowicie świadomie wywołany przez Ciebie uśmiech, Twój mózg uwierzy, że jesteś szczęśliwy. Jak to możliwe? Zarówno podczas prawdziwego uśmiechu jak i tego sztucznego, w naszym organizmie wydzielane są te same hormony, na które reaguje mózg. Może Ci się wydawać, że skoro uśmiechasz się świadomi, Twój mózg - odpowiedzialny przecież za myślenie - pozna różnicę. Jednak hormony są dla niego ważniejsze, niż to co myślisz.
uśmiech
Tą sztuczkę możesz wykorzystać kiedy masz zły humor, ale równie dobrze sprawdzi się gdy chcesz spróbować nowej potrawy. Nigdy nie rób tego gdy jesteś zły czy rozdrażniony. Musisz wprowadzić się w dobry humor. Obejrzyj śmieszny serial czy porozmawiaj ze znajomym. Następnie, bezpośrednio przed i po spróbowaniu nowego produktu, uśmiechnij się. Sztucznie czy prawdziwie, nie ma różnicy. Ważne żebyś się uśmiechnął! Po spróbowaniu, pomyśl też albo powiedz na głos, że dany produkt Ci smakował. Tak, pewnie będzie to kłamstwo, ale Twój mózg i tak zapamięta, że byłeś szczęśliwy jedząc tą smakowicie wyglądającą cukinię czy jabłko. Będzie Ci więc łatwiej podejść do zjedzenia tego produktu następnym razem.





Ps. Piszę ten post podgryzając z małej miseczki pestki dyni do których próbuję się przekonać. Trzymaj kciuki, żeby mi się udało i daj znać jeśli i Ty przekonałeś się do spróbowania czegoś nowego.

0 komentarze:

Prześlij komentarz