Jak przetrwać upały

5 porad dietetycznych

Europejski Kodeks Walki z Rakiem

Co zrobić aby zapobiegać nowotworom?

Jak jeść mniej słodyczy

Top 5 sprawdzonych sztuczek

Serek topiony

Czy rzeczywiście bez konserwantów?

wtorek, 10 lutego 2015

Jak zacząć jeść to, czego nie lubisz

jak zacząć jeść to, czego nie lubięNawet nie wiesz ile razy słyszałam tekst: "Nie zjem tego, nie lubię". Dzięki dalszemu dopytywaniu, można się dowiedzieć że osoba ta albo nigdy nie jadła danego produktu albo jadła raz jakieś 10 lat temu i jej nie smakowało. W tym momencie zawsze opadają mi ręce. Jeszcze pół biedy jeśli taka osoba nie lubi np. marchewki, ale wszystkie inne warzywa wcina z przyjemnością. Wtedy - ok, nie ma problemu. Gorzej jeśli oprócz marchewki szerokim łukiem omija też pomidory, ogórki, sałatę, dynię, paprykę, cukinię i wszystko inne co nazywane jest warzywem (lepiej w takim wypadku przemilczeć fakt, że jej ukochany arbuz to też warzywo...). Wtedy już jest problem i to poważny. 

Oglądałam jakiś czas temu jeden z programów o wychowywaniu niegrzecznych dzieci z pomocą niani z nadludzkimi zdolnościami (nie pytaj dlaczego to oglądałam, sama przecież jeszcze nie dorobiłam się nieletnich mieszkańców mojego domu). Było tam dziecko które żywiło się WYŁĄCZNIE frytkami i ketchupem. No dobrze, coś tam jeszcze piło, ale z jedzenie nie było nic więcej. Wydaje Ci się to szokujące? Że niby jak można tak żywić dziecko? Jak widać można....
Jednak nie powinno się tak robić, ani w stosunku do dzieci, ani dorosłych. Każdy z nas potrzebuje zbilansowanej diety, zawierające warzywa, owoce, przetwory mleczne, mięso, ryby i produkty zbożowe. Jeśli przez dłuższy czas będziemy się odżywiać produktami tylko z jednej z tych grup, nasz organizm w pewnym momencie powie STOP. Zaczną szwankować nerki, mózg, żołądek i co tam jeszcze będzie po drodze.

Nie martw się, jeśli nie lubisz tylko niektórych produktów, o ile zastępujesz je innymi o podobnych właściwościach dla organizmu. Jeśli jednak od lat nie miałeś w ustach warzyw czy  nabiału, koniecznie czytaj dalej. Spróbuję Cię przekonać, że da się to zmienić. 

warzywaTo, że coś lubimy to wbrew pozorom nie jest nasz wybór, to kwestia przyzwyczajenia. Jeśli Twoja mama zawsze gotuję pomidorową na koncentracie pomidorowym, a Ty od kilkudziesięciu lat jesz tą zupę ze smakiem, możesz nie polubić smaku takiej samej potrawy, ale gotowanej na świeżych pomidorach. Nie oznacz to że ta druga zupa jest gorsza, po prostu jest inna niż ta do której jesteś przyzwyczajony. Zastanów się, czy spotkała Cię kiedyś taka sytuacja? Twoje ulubione danie przyrządzone przez kogoś innego niż zazwyczaj Ci nie smakowało? Gwarantuję Ci, że gdybyś całe życie jadł na obiad pomidorową ze świeżych pomidorów, ta ze słoiczka byłaby niejadalna.

Tak samo jest z każdym pojedynczym produktem spożywczym. Niemowlaki od urodzenia karmione są słodkim mlekiem. Nie znają innego smaku. Dopiero rodzice, po pewnym czasie zaczynają wprowadzać do jego diety kolejne smaki. Niestety często nieumiejętnie. Po co np. dosalać przygotowywane dla maluszka papki? Żeby były smaczne? Skoro dziecko zna tylko słodki smak, to czemu słodka, rozgotowana marchewka ma mu nie smakować? Jego mamie, owszem, może wydawać się niesmaczna, ale dziecko na pewno zje z przyjemnością. A jeśli damy mu rosół z pietruszki, selera i piersi z kurczaka? To przecież nie jest już słodkie. I właśnie w tym momencie wielu rodziców popełnia błąd. To, że dziecku jakaś potrawa czy produkt nie smakuję za pierwszym razem, nie oznacza, że nie będzie jej lubił przez całe życie. Dlaczego o tym mówię? Bo chcę Ci uzmysłowić, że polubienie nowych produktów spożywczych nie jest wcale tak trudne jak Ci się wydaje. Jesteś jak to małe dziecko, które musi się nauczyć, że coś lubi. Ty masz o tyle lepiej, że sam decydujesz co jesz! Biedne dziecko nie ma takiego luksusu.


A więc, co zrobić? 


1. Żeby coś polubić musisz tego spróbować wielokrotnie.

kalendarz
Nie raz czy dwa, nawet nie 5 razy. Według badań naukowych przeciętnie człowiek potrzebuje 7 prób aby polubić coś, czego wcześniej nie był w stanie jeść. Możesz próbować jedzenia w różnej formie, np. pestki dyni które są świetnym źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych, możesz kupić łuskane albo w skorupach, możesz sama je uprażyć po wydrążeniu z dyni, możesz jeść je jako przekąskę albo dodać do surówki czy zupy. Tak samo powinieneś robić z każdym innym produktem spożywczym który próbujesz wprowadzić do swojej diety.

Inne badania mówią, że aby wyrobić w sobie nawyk, należy daną czynność powtarzać codziennie przez 21 dni. Jeśli np. chcesz wypijać szklankę wody codziennie rano, przez 3 tygodnie musisz o tym pamiętać i pilnować się, żeby to robić. Ale po tym okresie wejdzie Ci to w krew. Codziennie rano, podświadomie, tak samo jak sprawdzasz odruchowo która jest godzina po przebudzeniu, tak samo odruchowo jak tylko wstaniesz z łóżka pójdziesz do kuchni i wypijesz wodę. Nie będziesz o tym myśleć, po prostu stanie się to naturalne.

Równie dobrym sposobem jest poproszenie o pomoc bliskiej Ci osoby. Weźmy np. marchewkę. Możesz poprosić mamę, męża/żonę czy kto tam ma możliwość gotowania dla Ciebie, żeby przemycał do potraw to warzywo nie mówiąc Ci o tym. Może oczywiście zrobić zupę marchewkową, ale też mniej oczywiste potrawy. Marchewkę można dorzucić do gotowanych warzyw na obiad, do surówki czy sałatki na kolację, do każdego dania z mięsem, jest ona w wielu potrawach z kuchni azjatyckiej. Na początku niech będą to niewielkie ilości, jest szansa że nawet ich nie zauważysz! Później można zwiększać jej porcję.

Sama sprawdziłam na sobie tą metodę, chociaż w moim przypadku chodziło o cebulę. Nie, że jej nie lubiłam, mogłam ją zjeść, ale w bardzo małych ilościach. Jeśli w potrawie było jej za dużo, zawsze wybierałam jej kawałeczki i zostawiałam niezjedzone. Zmieniło się to kiedy zaczęłam gotować wspólnie z moim Narzeczonym. Żeby zrozumieć jak wielkim on jest fanatykiem cebuli powiem Ci jak wygląda u niego jajecznica - 2 jajka i 4 cebule. Nie, wcale nie wyolbrzymiam. Na początku naszej znajomości wybierałam cebulę z większości dań które gotowaliśmy, zostawiałam tylko jej część. Z biegiem czasu zjadałam jej coraz więcej i więcej, a teraz nie wyobrażam sobie sosu do spaghetti bez przynajmniej 2 cebul na garnuszek. Dlaczego Ci to mówię? Bo nie zauważyłam u siebie tego procesu, do póki ktoś inny nie zwrócił mi uwagi, że w przygotowanym przeze mnie sosie pomidorowym jest więcej cebuli niż pomidorów.




2. Baw się jedzeniem 

Niszczę Ci dzieciństwo, bo mama zawsze powtarzała, żeby się nie bawić jedzeniem? Wybacz, ale to też działa. Poszukaj nowych przepisów na dania ze składnikiem którego nie jadasz. Wybierz się do sklepu i z dużo większą uwagą niż zwykle zrób zakupy. Przeczytaj składy, obejrzyj z każdej strony, dotknij, powąchaj i wybierz ten egzemplarz produktu który Ci się najbardziej podoba. Zacznij gotować i postaraj się tym cieszyć. Możesz np. włączyć ulubioną muzykę czy gotować z bliską osobą. Kiedy potrawa będzie już gotowa przygotuj ucztę. Na stole połóż świąteczny obrus, wyjmij z szafki ładne talerze, zapal świeczki na stole. I dopiero w takiej atmosferze spróbuj dania. Skoro tyle wysiłku i pracy zajęło Ci przygotowanie tego wszystkiego, to teraz miałabyś to wyrzuć do kosza?

ładna zastawa stołowa

Możesz też spróbować jedzenia w innym miejscu niż dom. W restauracji zamówić potrawę która zawiera nielubiany przez Ciebie składnik. Możesz zorganizować piknik w ogródku czy parku, zjeść na plaży czy dachu wieżowca. Najlepiej w miłym towarzystwie, żebyś cały czas czuł się komfortowo i miał obok kogoś kto Cię wspiera.





3. Uśmiechaj się

Co to ma do jedzenia? Już tłumaczę. Nasz mózg, chociaż jest jednym z najlepiej wykształconych i najbardziej skomplikowanych organów w naszym ciele, bardzo łatwo jest go oszukać. Wystarczy, że się uśmiechniesz, nawet jeśli będzie to sztucznie i całkowicie świadomie wywołany przez Ciebie uśmiech, Twój mózg uwierzy, że jesteś szczęśliwy. Jak to możliwe? Zarówno podczas prawdziwego uśmiechu jak i tego sztucznego, w naszym organizmie wydzielane są te same hormony, na które reaguje mózg. Może Ci się wydawać, że skoro uśmiechasz się świadomi, Twój mózg - odpowiedzialny przecież za myślenie - pozna różnicę. Jednak hormony są dla niego ważniejsze, niż to co myślisz.
uśmiech
Tą sztuczkę możesz wykorzystać kiedy masz zły humor, ale równie dobrze sprawdzi się gdy chcesz spróbować nowej potrawy. Nigdy nie rób tego gdy jesteś zły czy rozdrażniony. Musisz wprowadzić się w dobry humor. Obejrzyj śmieszny serial czy porozmawiaj ze znajomym. Następnie, bezpośrednio przed i po spróbowaniu nowego produktu, uśmiechnij się. Sztucznie czy prawdziwie, nie ma różnicy. Ważne żebyś się uśmiechnął! Po spróbowaniu, pomyśl też albo powiedz na głos, że dany produkt Ci smakował. Tak, pewnie będzie to kłamstwo, ale Twój mózg i tak zapamięta, że byłeś szczęśliwy jedząc tą smakowicie wyglądającą cukinię czy jabłko. Będzie Ci więc łatwiej podejść do zjedzenia tego produktu następnym razem.





Ps. Piszę ten post podgryzając z małej miseczki pestki dyni do których próbuję się przekonać. Trzymaj kciuki, żeby mi się udało i daj znać jeśli i Ty przekonałeś się do spróbowania czegoś nowego.

niedziela, 1 lutego 2015

Idziemy na zakupy - soki i napoje

Dorosły człowiek powinien wypijać ok 2 litrów płynów dziennie. Wielu z Was pewnie o tym doskonale wie, części może nawet się to udaje. Ale kiedy idziemy do sklepu z chęcią kupienia czegoś do picia stajemy przed ogromnym wyborem. Mamy do dyspozycji soki, napoje gazowane, wodę, a to wszystko jeszcze o różnych smakach, cenach i od różnych producentów. Co wybrać? I jak się nie zgubić w tym wszystkim?
sok owocowy

SOKI OWOCOWE I WARZYWNE

W teorii jest to płyn wyciśnięty z owoców, czyli zdrowo i witaminowo. A w praktyce? No cóż, bywa różnie, szczególnie że na sklepowych półkach z napisem soki, stoją 3 rodzaje napojów - soki, nektary i napoje owocowe. Niestety statystyczny konsument traktuje je równoważnie. 

Pierwszy i najlepszy rodzaj to właśnie soki owocowe. Składają się one tylko i wyłącznie z soku wyciśniętego z owoców bądź warzyw i niczego więcej. Nie ma tam cukru, barwników, aromatów. Jeśli producent pisze na kartonie że jest to sok - nie ma prawa znaleźć się tam nic więcej niż sok.
Oczywiście tak jak przy sokach klarownych (jak np. jabłkowy), bo do soków mętnych (np. pomarańczowy) można dodać jeszcze tzw. miazgę owocową czyli drobniutkie cząstki owoców które zostały w procesie produkcji soku w owocu a nie w płynie. Ale nadal wszystko jest naturalne.

Soki są wiec najzdrowsze z tej kategorii. Jednak szklanka soku NIE JEST równoznaczna z owocem, wbrew reklamom niektórych producentów. Sok nie zawiera bowiem prawie w ogóle błonnika, w który bogate są owoce oraz ze względu na wszystkie procesy obróbki jakie przeszedł zanim trafił na półki w sklepie, zawiera dużo mniej witamin. Przykładowo 1 pomarańcza zawiera 4,8 g błonnika i 122 mg witaminy C i 82,5 mg wapnia, a szklanka soku pomarańczowego 0,3 g błonnika i 107 mg witaminy C i 20 mg wapnia! Duża różnica, prawda? Trzeba też pamiętać o tym że soki też mają kalorie. Wiele osób myśli, że skoro jest to płyn, to może go pić w monstrualnych ilościach. 1 szklanka soku pomarańczowego to 107 kcal. Owszem, nie jest to dużo, ale jeśli taką szklankę wypijemy do każdego z 5 posiłków w ciągu dnia są to już dodatkowe 535 kcal, czyli tak na prawdę cały dodatkowy posiłek.

Jednak jeśli mamy ochotę na coś słodkiego do picia, soki są najlepszym wyborem. Nie zawierają konserwantów ani dodatkowego cukru, są za to smaczne i zdrowe.

Jeszcze jedna ciekawostka - soki wyprodukowane z zagęszczonego soku owocowego też są dobre. Po porostu producentom bardziej się opłaca odparować wodę z soku przed jego transportem, a potem w kolejnym procesie ją dolać, niż przewozić hektolitry napojów, bo przecież za każdą dodatkową cysternę trzeba płacić...

Kolejna grupa to nektary owocowe. Są to napoje wyprodukowane z przecierów owocowych (czyli wszystkich części jadalnych owoców/warzyw) lub soków z owoców rozcieńczone wodą. Ale niestety z dodatkiem środków słodzących, kwasów spożywczych i innych substancji chemicznych. Mają więc dużo więcej cukrów niż soki, a co za tym idzie również więcej kcal. Zawartość soku owocowego w nektarach jest różna, trzeba więc czytać informacje na opakowaniach. Jeden z głównych producentów do swojego nektaru dodał tylko 25% soku z czarnych porzeczek, a reszta to woda, substancje słodzące i aromat, bo przecież 1 szklanka soku w cały kartonie to trochę mało. Dla porównania szklanka nektaru porzeczkowego to 112 kacl i 27,5g węglowodanów, a szklanka porzeczek to 42 kcal i 18g węglowodanów.

Napoje owocowe to już kompletne dno, ładnie mówiąc. Jest to głównie woda z cukrem i odrobiną soku z owoców. Nie wiem kto ani dlaczego wymyślił, żeby stawiać je na równi z sokami. Mają bardzo mało właściwości odżywczych, za to dużo cukru i sztucznych dodatków jak aromaty i barwniki bo przecież łyżka soku w litrze napoju nie da ani odpowiedniego smaku ani zapach ani nawet koloru. A że te chemiczne środku są tańsze niż owoce, to wiele osób z braku wiedzy truje się nimi, zamiast kupić zwykły sok.



napoje gazowane

NAPOJE GAZOWANE

Typu cola, fanta, sprite i wszystkie inne "pyszności"  bez których przeciętna polska rodzina nie wyobraża sobie niedzielnego obiadu (jak przekonuje nas reklama jednego z producentów). Co tak naprawdę się w nich kryje? W zasadzie to nic. Jestem woda, substancje słodzące i aromaty. Żadnych wartości odżywczych!
Racja, w pomarańczowych napojach gazowanych jest przeważnie też sok pomarańczowy. Owszem, ale nie wiem czy 2 łyżki soku na 1 litr napoju dużo wnoszą...
Wszystkie napoje gazowane wypijane w dużych ilościach mogą wywoływać nieprzyjemne wzdęcia, a u osób wrażliwych nawet niewielka ilość bąbelków może mieć skutki uboczne. Kwas fosforowy osłabia nasze kości i zęby, a barwinki E150d może powodować skurcze mięśni i nadpobudliwość. Guma guar używana jako zagęstnik może powodować wzdęcia i alergie. Warto również pamiętać że w napojach typu cola jest kofeina. Jeśli jesteś zdrowym, dorosłym człowiekiem nie ma problemu. Gorzej u ludzi z nadciśnieniem którzy mogą ją spożyć nieświadomie i jeszcze bardziej podwyższyć sobie tętno. Dla dzieci jest szczególnie niewskazana, w ogóle nie powinny jej przecież spożywać ( nie dasz przecież kawy 10-latkowi, prawda? ). W połączeniu z dużą dawką cukru gwałtownie pobudzają dziecko, które w niedługim czasie po wypiciu takiego "przysmaku" staje się senne i ma ochotę na dolewkę. Chcesz żeby Twoje dziecko wypiło kubek kawy posłodzony 12 łyżeczkami cukru? Wystarczy dać mu 2 szklaneczki coli, bo tyle właśnie kofeiny i węglowodanów prostych one dostarczają.
Nie mówię, że jeśli wypijesz szklankę coli raz na miesiąc to następnego dnia rano nie wstaniesz z łóżka, ale picie jej kilka razy w tygodniu czy nawet codziennie, może powodować skutki zdrowotne dla naszego organizmu. Że już nie wspominając o dodatkowych kilogramach które pojawiają się "znikąd". 


zdrowy napój

WODA I WODY SMAKOWE

Woda jak wszyscy wiedzą jest zdrowa. Doskonale nawadnia organizm, jesteśmy przecież w dużej części z niej zbudowani. Nie zawiera żadnych kalorii, więc możesz ją pić bez wyrzutów sumienia nawet jeśli jesteś na diecie. Dostarcza natomiast mikro i marko elementów, co stanowi świetne ich uzupełnienie w diecie. Oczywiście różne wody mineralne mają różny skład tych dobroczynnych dla nas pierwiastków, dlatego przed wyborem wody odpowiedniej dla siebie przeczytaj co jest napisane na etykiecie. 
Myślisz, że wody gazowane są złe, a niegazowane nie mają smaku? Nie jesteś w tym sam, ale za to jesteś w błędzie! Tolerancja bąbelków w wodzie u różnych ludzi jest inna. Jeśli więc po wypiciu szklanki gazowanej wody nie masz wzdęć czy bólów brzucha spokojnie możesz ją pić. Jeśli natomiast odczuwasz jakieś dolegliwości, spróbuj wody średnio nasyconej dwutlenkiem węgla, jest ona łagodniejsza dla organizmu ale nadal gazowana. A co z barakiem smaku? Spróbuj do dzbanka wody dodać plastry cytryny czy pomarańczy, listki mięty albo w sezonie truskawki czy maliny. Gwarantuję, że wtedy woda nabierze przyjemnego smaku, a z czasem tak się do niej przyzwyczaisz, że z chęcią będziesz ją popijać również bez żadnych dodatków.
Tylko pod żadnym pozorem zamiast dodać do wody mineralnej soku z cytryny nie kupuj cytrynowej wody smakowej! Po pierwsze nie zawierają one wcale soku, a jedynie aromaty cytrynowe, więc nie smakują, a jedynie pachną jak cytryna. Po drugie zawierają dodatek cukru (łyżeczka na szklankę) i innych substancji słodzących, a co za tym idzie ich kaloryczność wzrasta od zera dla zwykłej wody do 31 kcal w jednej szklance wody smakowej. To samo oczywiście dotyczy wszystkich innych smaków, po prostu zmienia się zapach aromatów. 



Co zatem kupować? Najlepiej wodę, którą dobrze jest mieć zawsze pod ręką i popijać małymi łyczkami co jakiś czas. Co jednak jeśli nie lubisz samej wody? Moim osobistym ulubieńcem jest sok pomarańczowy z wodą, w proporcji 1 część soku i 2 części wody. Ma dużo mniej kalorii niż sam sok, a smakuje obłędnie. Jeśli wykorzystamy do tego napoju wodą gazowaną smakuje identycznie jak napoje typu fanta! Nie wierzysz? Sprawdź, a na pewno Ci zasmakuje.