środa, 6 maja 2015

Wiosna w moim domu

Chodź majówka przywitała nas niezbyt gorąco, to teraz robi się coraz cieplej i słoneczniej. Drzewa kwitną, ptaki śpiewają, wszędzie pełno jest rowerzystów, ludzie stali się jakby milsi (czy to możliwe?). Ja osobiście uwielbiam słońce i ciepły wiatr, więc z utęsknieniem czekałam na pierwsze oznaki wiosny. Prawdziwej wiosny! (bo jeśli jednego dnia jest ciepło, a następnego pada grad wielkości winogron, to nie koniecznie o to mi chodziło)
Dzisiaj zapraszam Cię na wiosenną wycieczkę, wpis bardzo luźny i kolorowy jak na wiosnę przystało:)




Mój mini ogródek na parapecie w kuchni, który na razie wygląda mizernie, ale dzielnie czeka, aż zbiorę się w sobie i w końcu kupie ładne doniczki i więcej krzaczków ziół. Od lewej jest tajska bazylia, o której przeczytasz pod następnym zdjęciem, z tyłu chowa się szczypiorek. Po prawej pięknie kwitnie fiołek afrykański - mój ulubiony kwiatek doniczkowy, bo fioletowe kwiaty ma cały rok, niezależnie od tego czy pamiętam o podlewaniu go... Najbardziej z przodu jest krzaczek sałaty. Przyznam się, że pierwszy raz kupiłam coś takiego, jest to mieszanka 3 odmian sałaty zasiana w jednej doniczce. Kupiłam ją w Lidlu jakieś 3 tygodnie temu, ale w zeszłym tygodniu też widziałam, że jest jeszcze dostępna. Jak dla mnie wynalazek roku! Bardzo lubię sałatkę na kanapkach, ale jeśli kupię całą główkę, to przy 2-osobowym gospodarstwie domowym, nie uda nam się jej zjeść. Taki krzaczek jest więc dla mnie doskonały, bo sałata co prawda nie odrasta (wtedy byłby to ideał), ale stoi na parapecie już czwarty tydzień i jak widzisz nadal wygląda smakowicie.  



Zielony, wiosenny i przepyszny napój, który od kilku tygodni często gości w moich szklankach - woda mineralna z listkami tajskiej bazylii. Listki wystarczy umyć i porwać na drobne kawałeczki, a najlepiej jeszcze dodatkowo rozgnieść w wodzie, żeby wydobyć z nich jak najwięcej smaku. Pokazywałam Ci już go w poście o aplikacjach żywieniowych. Tajska bazylia jest moim przypadkowym odkryciem - chciałam kupić krzaczek zwykłej bazylii, a że w sklepie była tylko taka... Dopiero w domu kiedy jej spróbowałam okazało się, że smakuje raczej jak mięta z delikatnym posmakiem bazylii. Do dań warzywnych czy mięsnych raczej się nie nadaje, ale za to do napojów jak najbardziej.




Cały pokój pachnie i wygląda ładniej kiedy na biurku stoi bukiet kwiatów. Te cięte oczywiście można kupić cały rok, ale dla mnie są właśnie przebłyskiem wiosny, nawet mroźną zimą. To, że są cudownym podarunkiem, tylko potęguję mój uśmiech na ich widok. Nawet kilka sztuk w ozdobnym wazonie może zmienić charakter pokoju, nadając mu bardziej ciepły i przytulny charakter. 



Teraz kwiaty w 100% wiosenne -  moja największa duma ostatnich dni. Zasadzone własnoręcznie zeszłej jesieni w ogródku pod balkonem. Odkąd tylko zaczęły pojawiać się pierwsze przebłyski cieplejszego słońca, codziennie wypatrywałam czy aby nie zaczęły kwitnąć. Kwiaty pojawiły się stosunkowo późno, przynajmniej w porównaniu do pięknego ogródka sąsiadki, ale i tak jestem z nich bardzo dumna i podziwiam je co rano. Niby nic wielkiego, a cieszy. Ogólnie rzecz biorąc jestem wielbicielką kwiatów wszelkiej maści, ale w tym roku pierwszy raz mogę chwalić się własnoręcznie posadzonymi. 




Na koniec coś najbardziej związanego z jedzeniem (w końcu to blog dietetyczny). Najprostsza i najszybsza kolacja czy drugie śniadanie jakie jestem w stanie zrobić. Wystarczy do blendera wrzucić 1 banana, ok. 10 sztuk truskawek (latem świeżych, poza sezonem rozmrożonych) i kubeczek jogurtu naturalnego i gotowe! Koktajl jest słodki i wbrew pozorom sycący i to nie tylko dla wątłej kobietki, ale i dla postawnego mężczyzny (mój Osobisty Narzeczony bardzo często wypija taką porcyjkę na kolację i w 100% się najada). Oczywiście możesz poeksperymentować ze smakami, dodając inne owoce jak np. jagody, borówki, gruszki czy tzw. mrożoną mieszankę kompotową. Jeśli koktajl przybierzesz listkami mięty albo plasterkiem truskawki, przelejesz do wysokiej szklanki i dorzucisz kolorową słomkę, stanie się cieszącym oko deserem, który spokojnie możesz podać gościom, którzy wpadli z niezapowiedzianą wizytą.   

To jak? Zaraziłam Cię wiosenną energią?


Ps. Nie zdążyłam się obejrzeć, a na blogu jest już ponad 500 wyświetleń i coraz więcej komentarzy pod każdym wpisem. Bardzo Ci dziękuję za odwiedziny, jeszcze bardziej wdzięczna jestem za każde dobre słowo pod notką. Nawet nie wiesz jak dużo to dla mnie znaczy.

Mam nadzieję, że odwiedzisz mnie ponownie, zapraszam ;)

0 komentarze:

Prześlij komentarz